Nie znam młodej osoby, która by nie chciała tej pępowiny przeciąć, a może raczej, która by nie deklarowała, że chce to zrobić. Każda młoda osoba deklaruje, że chce się usamodzielnić i móc decydować o sobie.
W tym dążeniu do samodzielności, łatwo nam jednak przeoczyć jedną rzecz: samodzielność oznacza nie tylko możność podejmowania decyzji i robienia „tego co się chce”. Samodzielność oznacza również samowystarczalność (na ile w ogóle o czymś takim można mówić) w realizacji własnych decyzji jak również odpowiedzialność za zrodzone w ich wyniku skutki.
Bywa bowiem, że domagamy się od rodziców prawa do samodzielności, do możności podejmowania własnych decyzji oczekując jednocześnie, że nam realizację owych decyzji zasponsorują oraz w przypadku ewentualnych wynikłych z nich kłopotów – wezmą je na siebie.
Są to niespójne oczekiwania i ostatecznie nie mamy do nich prawa. Byłoby to wobec rodziców niesprawiedliwe.
Jak to się ma do kwestii przekonywania rodziców do nietypowych rozwiązań na weselu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz