wtorek, 14 lutego 2012

Wesele - przełom, czy echo przełomu?

„Dlatego to opuści mężczyzna ojca i matkę i połączy się ze swoją żoną tak ściśle, że staną się jednym ciałem”. Dzieci mają prawo, a nawet obowiązek „opuścić” swoich rodziców. Wcześniej czy później każde odejdzie z domu.

To odejście dokonuje się raz stopniowo, łagodnie, innym razem dokonuje się nagle, radykalnie.

Charakter współpracy rodziców i młodych w przygotowaniu wesela, role jakie poszczególne osoby w tym przygotowaniu odgrywają w dużej mierze zależne są właśnie od tego, czy owo „opuszczenie” rodziców już się dokonało, czy się właśnie dokonuje, czy też dopiero się dokona. Sądzę, że im bardziej dzieci „opuściły” rodziców (w dobrym tego słowa znaczeniu), im bardziej się usamodzielniły, tym będzie im łatwiej „po swojemu” kształtować własne wesele.

To pierwszy, a zarazem – jak mi się zdaje – najbardziej decydujący z kluczy do rozwiązania problemu organizacji wesela: opuścić swoich rodziców w taki sposób, by postrzegali nas jako równorzędnych partnerów, a zarazem w pełni suwerennych w decyzjach dotyczących siebie samego, w szczególności kształtu swojej przyszłości.

Owo opuszczenie bywa, a może w jakiejś mierze zawsze jest – trudne. Dla obu stron. Jest to trudność emocjonalna. Swoiste przecięcie pępowiny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz